3. Infekcja, ۩۞۩ E - B O O K, Tess Gerritsen
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Tess Gerritsen Infekcja (Life Support) Przełożył Jan Kraśko Jacobowi, Adamowi i Joshowi – facetom mojego życia Podziękowania Wielkie dzięki: Emily Bestler, dzięki której błyszczeć może każda książka; Dr Rossowi Davisowi, neurochirurgowi i człowiekowi renesansu; Jackowi Youngowi, który umie wesoło odpowiadać na najdziwniejsze pytania; Patty Kann, za pomoc w zbieraniu informacji; Jane Berkey i Donowi Cleary, moim przewodnikom po świecie wydawniczym; A przede wszystkim Meg Ruleym która zawsze ustawia mnie w odpowiednim kierunku. A potem mnie tam prowadzi. Rozdział pierwszy Skalpel to piękna rzecz. Doktor Stanley Mackie nigdy dotąd nie zwrócił na to uwagi, ale stojąc teraz z pochyloną głową pod lampami sali operacyjnej, nagle stwierdził, że brylantowe refleksy światła na ostrzu wprost go zadziwiają. Ta lunula z nierdzewnej stali była prawdziwym dziełem sztuki. Dziełem tak pięknym, że nie śmiał wziąć go do ręki w obawie, iż dotykiem zbezcześci jego magiczną nieskazitelność. Na powierzchni migotliwego półksiężyca widział tęczę kolorów, widział światło rozszczepione na najczystsze składniki, widział... – Panie doktorze? Czy coś się stało? Uniósł wzrok i zobaczył, że instrumentariuszka marszczy czoło, patrząc na niego znad maski chirurgicznej. Miała niezwykłe zielone oczy, nigdy dotąd tego nie zauważył. Nie zauważył ani tego, ani wielu innych rzeczy, które widział, ale tak naprawdę zobaczył dopiero teraz. Ot, choćby jej kremową cerę. Żyłkę wijącą się na skroni. Pieprzyk tuż nad brwią... Pieprzyk? Przerażony, wytężył wzrok. Pieprzyk się poruszał, pełznął w stronę oka niczym wielonożny insekt... Z odrętwienia wyrwał go głos doktora Rudmana, anestezjologa. – Stan? Dobrze się czujesz? Mackie skinął głową. Insekt zniknął. Znowu był tylko pieprzykiem, maleńką plamką czarnego pigmentu na bladej skórze pielęgniarki. Mackie nabrał powietrza, wziął skalpel z tacy i spojrzał na kobietę leżącą na stole. Światło lampy skupiało się na jej podbrzuszu, na prostokącie nagiej skóry obramowanej niebieskim prześcieradłem. Miała ładny, płaski, opalony brzuch – zaskakujący widok w porze bladych twarzy i śnieżnych zamieci. Jaka szkoda, że musi to dziewicze podbrzusze rozciąć. Blizna po usunięciu wyrostka robaczkowego na pewno zeszpeci przyszłe karaibskie opalenizny. Przytknął czubek ostrza do skóry w punkcie McBurneya, w połowie linii między pępkiem a prawym kolcem biodrowym. Wyrostek robaczkowy znajdował się mniej więcej w tym miejscu. Mackie już miał zrobić nacięcie, gdy wtem... Ręka. Drżała mu ręka. Nie mógł tego zrozumieć. Zdarzyło mu się to pierwszy raz w życiu. Stanley Mackie słynął z pewnej ręki. A teraz z wielkim trudem utrzymywał skalpel w dłoni. Przełknął ślinę i odsunął ostrze od skóry. Spokojnie. Weź kilka głębokich oddechów. To przejdzie. – Stan? Doktor Rudman patrzył na niego ze zmarszczonymi brwiami. Pielęgniarki też. Mackie widział w ich oczach nieme pytanie, to samo pytanie, które zadawano szeptem od wielu tygodni. Czy stary Mackie nadaje się jeszcze do pracy? Ma siedemdziesiąt cztery lata, czy nadal może operować? Czy powinno się mu na to pozwalać? Zignorował ich spojrzenia. Przecież wybronił się przed komisją, wyjaśnił okoliczności śmierci swojego ostatniego pacjenta. W końcu każdy zabieg chirurgiczny łączy się z pewnym ryzykiem. Jeśli w jamie brzusznej zbierze się za dużo krwi, łatwo stracić orientację i zrobić nacięcie w nieodpowiednim miejscu. Członkowie komisji w swej mądrości oczyścili go z wszelkich zarzutów. Mimo to od tamtego czasu w umysłach personelu szpitalnego kiełkowało ziarenko wątpliwości. Widział to w wyrazie twarzy instrumentariuszek, w zmarszczeniu brwi doktora Rudmana. Patrzyli na niego, nie spuszczali go z oka. I nagle wyczuł, że patrzą na niego nie tylko ich oczy. Zerknął w bok i zobaczył, że w powietrzu unoszą się dziesiątki gałek ocznych, że wszystkie uważnie go obserwują. Szybko zamrugał i straszliwa wizja zniknęła. Okulary, pomyślał. Muszę pójść do okulisty. Po policzku spływała mu kropla potu. Zacisnął palce na rękojeści skalpela. Przecież to tylko wycięcie wyrostka robaczkowego, zabieg prosty nawet dla najmłodszego stażysty. On, Stanley Mackie, poradzi sobie na pewno, choćby i z roztrzęsionymi rękami. Skupił wzrok na łonie pacjentki, na jej płaskim, złotawym brzuchu. Jennifer Halsey, lat trzydzieści sześć. Przyjechała do Bostonu z innego stanu, a tego ranka obudziła się w motelu z bólem w prawej pachwinie. Ponieważ ból się nasilał, wsiadła do samochodu i, nie zważając na szalejącą śnieżycę, przyjechała do izby przyjęć szpitala Wicklin, gdzie zajął się nią dyżurujący pod telefonem Stanley Mackie. Nic nie wiedziała o plotkach na temat jego kondycji, o kłamstwach i pogłoskach z wolna niszczących jego karierę. Była po prostu cierpiącą kobietą, pacjentką z zapaleniem wyrostka robaczkowego. Mackie przytknął skalpel do skóry. Ręka przestała drżeć. Da sobie radę. Oczywiście, że da radę. Zrobił nacięcie, gładkie i czyste. Instrumentariuszka wytarła gazikiem krew i podała mu kleszczyki hemostatyczne. Mackie zaczął rozcinać warstwę żółtawego tłuszczu
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.pllily-lou.xlx.pl
|
|
Linki |
: Strona pocz±tkowa | : 2009.09 Wykrywanie infekcji, BEZPIECZEŃSTWO, Analiza | : 3. Grzesznik, ۩۞۩ E - B O O K, Tess Gerritsen | : 3. Zagrożenie, ۩۞۩ E - B O O K, Tess Gerritsen | : 2006 US Army Civil Disturbance Ops 116p, Law Enforcement and Security | : 3. pchn czesc i 2012-13 net wersja podstawowa 0, 5 ROK, INTERNA, NEFROLOGIA | : 3. Zastosowanie witaminy w chorobach układu oddechowego, medycyna, Witamina D3, VIDEO, Badania, 3. W CHOROBACH OBTURACYJNYCH PŁUC | : 3.seminarium grzech, rekolekcje | : 2015 matura JĘZYK NIEMIECKI poziom podstawowy TEST, NOWA MATURA 2015 arkusz + odpowiedzi, JĘZYK NIEMIECKI | : 2007 p1, ib sh!t, pastpapers, matma | : 2. Mężczyźni do wzięcia - Rose Emilie - Powrót po latach, Harlequin, Mini serie, Mężczyźni do wzięcia (3 z 3) |
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plaudipoznan.keep.pl
. : : . |
|