Strona główna
  3. Arthur Conan Doyle - Przygody ...

3. Arthur Conan Doyle - Przygody Sherlocka Holmesa, Arthur Conan Doyle

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
PRZYGODY SHERLOCKA HOLMESARozdział lSrebrzysta Gwiazda– Obawiam się, Watsonie, że znowu będę musiał wyjechać – rzeki Holmes, gdyśmy siedzieliprzy śniadaniu.– Tak? Dokąd?– Do Dartmooru – do Kings Pailend.Nie zdziwiłem się wcale. Raczej dziwiło mnie, że Holmes nie wtrąca się do sprawy, którawłaśnie była na ustach wszystkich.Przez cały dzień mój przyjaciel chodził po pokoju ze zwieszoną głową, zachmurzonymczołem, nakładając co chwila do fajki najmocniejszy czarny tytoń; nie odpowiadał na mojepytania. Ostatnie wydania gazet rzucił w kąt, ledwie je przejrzawszy. Chociaż nie mówił anisłowa, wiedziałem doskonale, o czym wciąż myśli. Jedna tylko nierozwikłana zagadka mogłapodniecać jego myśl; zagadką tą było tajemnicze zniknięcie faworyta na wielkie derby w Wessexi tragiczna śmierć jego trenera.Dlatego też gdy mi oznajmił o zamiarze udania się na miejsce wypadku, nie zdziwiłem sięani trochę.– Pojechałbym chętnie z tobą, gdybym wiedział, że nie będę ci przeszkadzać – rzekłem pochwili.– Ależ, kochany Watsonie, nie możesz mi się bardziej przysłużyć, jak właśnie jadąc zemną. Mam przy tym nadzieję, że nie zmarnujesz czasu. Ta sprawa będzie jedyna w swoimrodzaju. Chyba zdążymy jeszcze na pociąg w Paddingtown, w drodze opowiem ci wszystkoszczegółowo. Bądź też łaskaw wziąć ze sobą swoją znakomitą lornetkę polową.Tym sposobem za niespełna godzinę siedzieliśmy już w przedziale pierwszej klasy pociągu,jadącego do Exeter. Sherlock Holmes, nasunąwszy na oczy czapkę podróżną, która doskonaleuwydatniała jego ruchliwą twarz, zatopił się w lekturze gazet.138Wreszcie, zaproponował mi cygaro.– Szybko jedziemy – rzekł, wyglądając przez okno. Spojrzał na zegarek. – Bez mała pięćdziesiąttrzy i pół mili na godzinę.– Skąd to wiesz? – spytałem.– Co sześćdziesiąt jardów rozstawiono słupy telegraficzne – rachunek nie jest więc trudny.Watsonie przypuszczam, że już czytałeś w gazetach o zabójstwie Johna Strakera i o zniknięciuSrebrzystej Gwiazdy?– Czytałem o tym tylko w “Telegraph” i w “Chronicle”.– Jest to jeden z tych wypadków, w których zręczna analiza nie tyle pozwoli zdobyć noweposzlaki, ile pomoże w przestudiowaniu szczegółów. Dramat ten jest do tego stopnia niezwykły,nadto zahacza o sprawy tylu osób, że problemem staje się nadmiar przypuszczeń i hipotez.Cała trudność polega na tym, by z tej powodzi reporterskich bajań wyłowić nagie fakty.Następnie, gdy już upewnimy się co do tej podstawy, naszym zadaniem będzie podjęcie pewnychposzukiwań i ustalenie punktów, na których się zasadza cały ten ciemny wypadek. Wewtorek otrzymałem dwie depesze: jedną od pułkownika Rossa, właściciela konia, drugą odinspektora Grega, któremu powierzono tę sprawę. Proszą mnie obydwaj, bym dopomógł im wujęciu zabójcy.– We wtorek wieczorem? – wykrzyknąłem zdumiony. – A dzisiaj czwartek. Dlaczego niepojechaliśmy wczoraj?– Masz rację, kochany Watsonie – przeliczyłem się. – Chodzi jednak o to, że nigdy nieprzypuszczałem, by ten koń, znany w całej Anglii, mógł przepaść bez wieści, zwłaszcza w takodludnej stronie, jaką jest północ Dartmooru. Co chwila oczekiwałem wczoraj, że konia znajdąi że ten, kto go uprowadził, będzie zarazem zabójcą Johna Strakera. Rankiem jednak, gdysię dowiedziałem, że poza zaaresztowaniem młodego Simpsona niczego nie dokonano, doszedłemdo wniosku, że pora zacząć działać. Tym więc sposobem wczorajszy dzień zszedłnam na niczym.– Ale na pewno masz już jakieś zarysy hipotezy?– Dotychczas wyodrębniłem najważniejsze fakty. Zaraz ci je wyliczę. Nic tak nie naświetlasprawy, jak przedstawienie jej komuś. Nie mogę też chyba liczyć na twój współudział,jeżeli ci najpierw nie wyłuszczę wszystkiego po kolei.Usadowiłem się wygodnie, a Sherlock Holmes, pochylając się ku mnie, zaczął wyliczać napalcach znane mu fakty. Opatrywał je przy tym własnym komentarzem.Srebrzysta Gwiazda, mówił mi, pochodzi z rodu Izonomi i jest prawie tak samo znamienita,jak i jej przodek. Dobiega teraz pięciu lat i na wszystkich prawie wyścigach zdobywałanagrody, przysparzając sławy oraz pieniędzy jej szczęśliwemu posiadaczowi, pułkownikowiRossowi. Aż do ostatnich chwil uważano ją za faworytkę na derby w Wessex; szansę miała wstosunku trzech do jednego. Dotychczas stale była faworytką publiczności, nie zawiodła nigdynadziei, wskutek czego grano na nią ogromnymi stawkami. Wynika stąd oczywiście, że jejnieobecność w przyszły wtorek, gdy bomba pójdzie w górę, dla wielu będzie pożądana.O wszystkim tym, rzecz prosta, dobrze wiedziano w Kings Pailend, gdzie znajdowała sięstajnia pułkownika Rossa. Konia strzeżono jak można najstaranniej. John Straker jeszcze jakodżokej nosił barwy pułkownika Rossa na wszystkich wyścigach. Służył u niego pięć lat, właśniejako dżokej i siedem lat – jako trener; był zawsze sługą wiernym i całkowicie oddanym.Miał do posług trzech chłopców – stajnia pułkownika liczyła bowiem zaledwie cztery konie.Jeden z chłopców co noc stróżował w stajni, podczas gdy dwaj inni spali na strychu. Wszyscytrzej cieszyli się dobrą opinią. John Straker był żonaty i mieszkał w niewielkiej willi o dwieściejardów od koni. Nie ma dzieci, trzyma jedną służącą i byt ma zabezpieczony. Okolicazupełnie odludna, dopiero o pół mili na północ znajduje się mała osada, złożona z kilkunastudomów, pobudowana przez przedsiębiorcę z Tavistock dla chorych, pragnących się leczyćświeżym i zdrowym powietrzem dartmoorskim. Miasteczko Tavistock znajduje się o dwiemile dalej na zachód; niedaleko jest jeszcze zakład tresury koni w Kepletown, należący dolorda Bekuotera i znajdujący się pod zwierzchnictwem Silasa Brauna. Poza tym okolicznebłota nie są zamieszkałe i tylko od czasu do czasu nawiedzają je Cyganie, którzy tam obozują.Oto jak się przedstawiał teren i ogólny stan rzeczy w poniedziałkowy wieczór, kiedy miałmiejsce wypadek.W ów wieczór, po treningu koni i po napojeniu ich, jak zwykle o dziewiątej zamkniętostajnię. Dwóch chłopców udało się do kuchni trenera, żeby tam spożyć kolację, trzeci, nazwiskiemNed Genter, pozostał na nocnym dyżurze w stajni. W kilka minut potem służąca EdytaWakster zaniosła mu kolację; była to pieczona baranina. Nie przyniosła mu nic do picia, gdyżw stajni była woda – zaś czuwający chłopiec nie mógł pić nic innego. Dziewczyna miała zesobą latarnię, bo było ciemno, a droga prowadziła przez błoto.Edyta Wakster znajdowała się już w odległości trzydziestu jardów od stajni, gdy nagle wciemności ukazał się jakiś mężczyzna, który zawołał na nią. Kiedy światło latami padło naniego, spostrzegła, że był to jakiś przyzwoity jegomość, ubrany w szare palto, w miękkimkapeluszu na głowie, w sztybletach i z ciężką laską w dłoni. Nade wszystko zaś zwróciła jejuwagę nadzwyczajna bladość tego pana i widoczne zmieszanie. Wyglądał na trzydzieści latlub może trochę więcej.– Czy możesz mi powiedzieć, gdzie się znajduję? – zapytał ją. – Miałem już zamiar nocowaćw tym błocie, ale na szczęście zobaczyłem blask twojej latarni.– Jest pan w pobliżu stajni w Kings Pailend – odrzekła mu.– Tak? Ależ to wyśmienicie! – wykrzyknął nieznajomy. – Słyszałem, że w stajni zawsze140śpi dyżurujący chłopiec. Prawdopodobnie dla niego niesiesz tę kolację. Sądzę, że chciałabyśzarobić sobie na nowe ubranie.Z tymi słowami wyjął z kieszonki w kamizelce złożony kawałek białego papieru.– Oddaj to, moje dziecko, dziś wieczorem temu chłopcu, a ręczę, że będziesz miała najpiękniejszeubranie, jakie można sobie sprawić za dobrą nagrodę.Poważny ton nieznajomego tak ją przestraszył, że, nie biorąc papieru, pobiegła pędemwprost do okna, przez które podawała jadło. Okno było już otwarte i Genter siedział kołoniego przy małym stoliku. Zaledwie zaczęła mu opowiadać, co się jej przytrafiło w drodze,gdy ów nieznajomy stał już koło niej.– Dobry wieczór! – rzekł, zaglądając do okna. – Chciałbym ci, chłopcze, powiedzieć paręsłów.Służąca gotowa przysiąc, że gdy to mówił, z zaciśniętej dłoni wystawał rożek białego papieru.– Czego pan tutaj chce? – zapytał chłopiec.– Mam interes do ciebie, interes bardzo korzystny dla kieszeni – rzekł jegomość. W swojejstajni macie dwa konie na derby w Wessex: Srebrzystą Gwiazdę i Bajarda. Czy to prawda, żeBąjard ma szansę pokonania Srebrzystej Gwiazdy i że na niego gra wasza stajnia?– Aha! to pan tu przyszedł na zwiady! – wykrzyknął chłopiec. – Zaraz panu pokażę, jakstoją sprawy w Kings Pailend!Z tymi słowami skoczył do odległego kąta stajni, żeby spuścić z łańcucha wielkiego psa.Dziewczyna zaczęła uciekać ku domowi, w drodze jednak obejrzała się i spostrzegła, że mężczyznaprzechylił się przez okno. Po minucie, gdy Genter wybiegł z psem na podwórze, niebyło już nieznajomego i chociaż chłopiec obiegł stajnię dokoła, nigdzie nie znalazł nawetśladów.– Chwileczkę... – przerwałem mówiącemu – czy chłopiec, wybiegłszy z psem, zamknąłdrzwi od stajni?...– Wybornie, Watsonie, wybornie! – zawołał mój towarzysz. – To pytanie i mnie nurtowało.Wczoraj też posłałem depeszę do Dartmooru, żeby wyjaśnić tę sprawę. Otóż chłopiec zamknąłdrzwi za sobą. Teraz co do okienka, to było ono za małe, by mógł przez nie przeleźćczłowiek.Genter poczekał, aż wrócili z kolacji jego towarzysze, i wtedy oznajmił, co zaszło, trenerowi.Straker bardzo się tym zaniepokoił, chociaż nie wiedział, o co chodzi. Mimo to niepokójnie opuszczał go. O pierwszej w nocy pani Straker ujrzała, że mąż się ubiera. Zapytany odrzekł,że boi się o konie i że pójdzie do stajni zobaczyć, czy wszystko tam w porządku. Prosiłago, żeby pozostał, gdyż padał deszcz; nie posłuchał jej jednak, włożył płaszcz i wyszedł.141O siódmej rano, gdy pani Straker się obudziła, spostrzegła, że mąż jeszcze nie wrócił.Szybko się ubrała, zawołała służącą i udały się do stajni... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lily-lou.xlx.pl


  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marekfurjan.xlx.pl
  •  Linki
     : Strona pocz±tkowa
     : 3.0 Miłość i Honor, Dungeon and Dragons Complete(Full), D&D Full (PL), Gotowe Przygody
     : 3. ROZ. w sprawie warunków technicznych zasilania energią elektryczną obiektów budowlanych łączno, kurs przygotowawczy
     : 2007-karls-scents, RPG, Wfrp, 2 edycja, Przygody
     : 3.Przygotowanie papieru do malowania, nauka, Dla początkujących
     : 3.0 Ukochana studnia - przygoda dla 6 poziomowców, D&D, Scenariusze
     : 3.0 Milosc i Honor - przygoda dla 4 poziomowców, D&D
     : 2012 (2009) DVDRip, przygodowy
     : 3.0 Milość i Honor - przygoda dla 4 poziomowców, Przygody (RPG)
     : 2006 LISTOPAD OKE PP ODP, Prywatne, Matury, Biol poz podst
     : 3.2. Bezpieczenstwo energetyczne, Geografia ekonomiczna, Geografia ekonomiczna, Slajdy
     . : : .
    Copyright (c) 2008 To, co jest dla mnie dobre, a to, czego chcę, to często dwie różne rzeczy. | Designed by Elegant WPT